Blog

Puk, puk! Jesteś tam?

Ten post będzie zupełnie inny. Ten post nie będzie opowiadał o tym kto był na sesji i jak ona przebiegała. Nie opowiem Wam również o tym, jak te zdjęcia w końcu wyszły i czy klienci byli zadowoleni.

Opowiem Wam supełnie inną historię. Bardzo osobistą tym razem.

A zaczęło się wszystko od porządków w szafie. Właśnie tam znalazłam swój stary aparat cyfrowy. Lustrzankę. Moja pierwszą, wymarzoną, niespodziankę osiemnastkową. Na dodatek był to Canon (aktualnie jestem wierna Nikonowi). W aparacie była klisza i były na niej jakieś zdjęcia. Był również rozładowany akumulatorek, którego nie potrafię już naładować.

Zrobiłam rachunek sumienia, próbując sobie przypomnieć co takiego może znajdować się na kliszy. Jakich to zdjęć nie wywołałam? I wiecie co? Przypomniałam sobie! Są tam zdjęcia mojego pierwszego testu ciążowego, który wyszedł pozytywnie! To wspomnienie spowodowało całą lawinę ciepłych uczuć, bo na taki wyniki czekaliśmy ponad trzy lata. Na te dwie kreseczki. A ten nasz Stasiulek ma już 13 lat.

Zrobiło mi się przyjemnie, ale potem przyszedł pewien dyskomfort. Czy ja mam te zdjęcia teraz wywołać, czy nie? Co tam jeszcze się znajduje? Jaki jest sens zaniesienia tej kliszy do zakładu fotograficznego i gdzie w ogóle powinnam z tym pójść?

I teraz właśnie dochodzę do sedna sprawy.

Róbcie zdjęcia! Róbcie zdjęcia, ale przede wszystkim je wywołujcie. Mamy teraz smartfony, tablety i aparaty cyfrowe. Robimy miliony zdjęć. Ale ten tablet, czy smartfon może się zepsuć, zanim zdążymy je zgrać na dysk. Tak bywa… Czy jednak na tym dysku są bezpieczne?

Moje dzieci uwielbiają oglądać swoje zdjęcia, jak byli mali. Mamy albumy wypełnione po brzegi odbitkami. I zdecydowanie bardziej wolą to, niż poszukiwanie historycznych zdjęć w telefonie. Bo ten telefon to może ma 2 lata, nie więcej, chyba? Prawda?

Tym postem pukam w Twoją szybkę smartfona, tableta, czy ekran monitora. Pukam i zachęcam do robienia zdjęć i ich wywołania.

Jeśli masz ochotę, zrobię to dla Ciebie. Możemy się spotkać i uwiecznić Wasze “tu i teraz” na zdjęciach. I zawsze dostaniesz ode mnie odbitki. Jeśli nie, zrób to sam(a). Działaj. Twórz wspomnienia; takie namacalne, nie tylko wirtualne.

Dziękuję.

Spodobał Ci się wpis? Udostępnij!
Facebook
Twitter
Pinterest
Tumblr
Email
Drukuj